Toruński browar restauracyjny Jan Olbracht pożyczył swoją dość pretensjonalną, ale jednak oryginalną nazwę od polskiego króla, który wsławił się między innymi tym, że ograniczył rolę kościoła w państwie (Degustacje uczą). Toruński zespół death metalowy Vexatus, zaistniał w mojej świadomości za sprawą swojego debiutanckiego albumu noszącego złowieszczy, wypełniony wibrującym, złowróżbnym "r" tytuł Tortura. Ciąg moich skojarzeń, który połączył Olbrachta Pilsa z Vexatus jaśniejszy już nie będzie, więc pozostaje wam tylko odpalić "When the Hour Strikes" i zagłębić się w dalszym tekście (Degustacje bawią).
Kilka słów o debiucie Torunian z 2010. Kluczem do niego jest Szwecja z początku lat 90'. Nie będzie wielkim odkryciem stwierdzenie, że to co tam się działo pod względem muzycznym miało ogromny wpływ na panów z Vexatus. Szczególnie jeden zespół, który wciąż powoduje bolesne erekcje u fanów oraz łysienie u swojego wokalisty, zdaje się wybijać na tle innych inspiracji. Mowa tu oczywiście o Entombed. Rock'n'rollowa melodyjność i death metalowa brutalność Tortury kojarzy się jednoznacznie z Wolverine Blues. Nawet wokal Mike'a z Vexatus naśladuje manierę Zidana death metalu. Jeżeli chodzi o wokal, warto wspomnieć jeszcze o innym zespole. Mam tu na myśli Gorefest. Porównajcie. Na sam koniec dodam, że jeszcze do niedawna uznawałem Torturę za najlepszy polski szwedzki death metalowy album, została ona zdetronizowana całkiem niedawno przez Path of the Goat białostockiego The Dead Goats. Ale o tym innym razem, przy jakimś koźlaku za pewne. Do Olbrachta Pilsa.
Olbracht nie spienił się jakoś wybitnie. Po paru minutach została tylko cienka warstwa. Kolor jasnożółty, nie słomkowy. Piwo jest mętne. Zapach mało interesujący, kojarzy mi się z Amberem Natur. Słód. Pierwszy łyk i w głowie pojawia się pytanie "gdzie jest goryczka?". Pils powinien jakąś mieć. Browar Jan Olbracht ma inną wizję. Piwo ma zdecydowanie słodowy charakter. No i jest wodniste, brakuje mu ciała.Wysycenie za wysokie, strasznie zapycha.
Pisząc w skrócie, zero-jedynkowo. Piwo Olbracht Pils jest słabe. Nie widzę najmniejszego powodu, żeby wydać około 6 złotych na pilsa, który tak naprawdę z pilsem ma niewiele wspólnego. Wybrałem je spośród innych piw z Jana Olbrachta ze względu na normalną nazwę. Jako człowiek nielubiący niespodzianek, nie miałem ochoty sprawdzać co czyha pod nazwą Śmietanka Toruńska czy Piernikowe. Konkluzja jest taka, że do seansu z Torturą wybierzcie lepsze piwo.
PS Jakiś czas temu założyłem się ze sobą, że jeżeli dotrwam do 50 postów na blogu, to będę musiał założyć fanpage'a na Naszej-Klasie. Od tamtej chwili czasy się trochę pozmieniały, dlatego od dzisiaj, oficjalnie możecie być moimi fanami nie tylko w Waszych piwnych serduszkach, ale także na Facebooku. Kliknijcie Lubię to i zobaczcie, jak niewiele potrzeba, by zaimponować znajomym. Zdrowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz