wtorek, 18 marca 2014

Mnich Obrazoburca

Golden Monk, wbrew woli AleBrowaru, stał się najbardziej bluźnierczym polskim piwem. Na etykiecie mnich z monstrancją wymierzoną w szklankę piwa, toż to nie przystoi i z zuchwałością godną złodzieja kradnącego drugi raz w ciągu dnia w tej samej Biedronce, uderza w polską religię narodową. AleBrowar ustąpił, zmienił etę na bardziej zgodną z linią partii. Lepiej mieć spokój niż rację, tak słyszałem. Standardowo na pierwszą, limitowaną chyba do skrzynki, warkę się nie załapałem. Na szczęście na drugą nie trzeba było długo czekać.


Nowy Teitanblood przyjemnie buja w tle, można zdegustować najbardziej bluźniercze polskie piwo.

Piana przy nalewaniu wydała się całkiem spora, jednak opadła dosyć szybko do dość trwałego kożuszka. Kolor bursztynowy, klarowne, całą mętność udało się zostawić w butelce. W aromacie głównie brzoskwinia. Dość wyraźna jest też nuta przyprawowa. Alkohol świetnie ukryty. Golden Monk w smaku jest bardzo wytrawny. Jest spora kwaśność oraz goryczka. Alkohol czuć dopiero w gardle. Wysycenie chyba za wysokie, bardziej mi smakowało gdy Złoty Mnich się odrobinę odstał.


Nie zachwycił ten Golden Monk. Pomysł był, wykonanie też w porządku, ale to nie do końca moja para kaloszy. Trudno mi konkretnie nazwać to coś co mi w tym piwie nie pasowało. To chyba najlepiej świadczy o tym, że Złoty Mnich przegrał w  konfrontacji z moim gustem.

2 komentarze:

  1. Za to Twoja baba trafiła w Twój gust.
    Hah, znowu będziesz zły i skasujesz ten komentarz. :D

    OdpowiedzUsuń