czwartek, 3 października 2013

Sentymentalnie: Westmalle Dubbel

I oto jest piwo, które smakowało mi najbardziej podczas pobytu w Belgii. Westmalle Dubbel. Piwo święte, bo od trapistów; piwo indykator, bo przez lata było wskaźnikiem jakości innych piw. Jak już wspominałem w poprzednim poście z tego cyklu, jest to dla mnie piwna świętość. Tak się jakoś złożyło, że nie miałem z nim styczności od kilku ładnych lat, można by to nazwać piwną apostazją, więc jestem ciekaw ile się zmieniło w Westmalle Dubbel.


Na początek jeszcze anegdotki związane z tym piwem. Pamiętam, jak z kumplami siedzieliśmy w jakimś belgijskim pubie, racząc się właśnie tym piwem. Pisząc racząc mam na myśli to, że piliśmy jedno Westmalle za drugim. W pewnym momencie podchodząc do lady po kolejne, barmanka ostrzegła nas, czy też mnie, że to bardzo mocne piwo i powinniśmy uważać. Pomijam tutaj wątki związane z polską, alkoholową butą. Skupiłbym się raczej na estymie jaką Westmalle, i pewnie wszystkie trapisty, jest darzone w Belgii. Nie tylko ze względu na procenty. Chodzi bardziej o degustacyjność tych piw sprofanowaną przez grupę smarków z Polski. Z perspektywy czasu, uważam, że upijanie się tym piwem było po prostu głupie. Na swoja obronę powiem tylko, że Belgijka u której mieszkałem, gdy poprosiłem ją o pokazanie Polski na mapie wskazała Czechy. I miała bardzo belgijskie rysy twarzy. Swoją drogą, w kraju z takimi kobietami piwo musi być doskonałe. Mogę takie rzeczy wypisywać swobodnie, bo pewnie polskiego też jeszcze nie umie. Dobra przejdźmy do piwa.


Piwo jest ciemne, podstawione pod światło wiśniowe, mętne. Piana obfita, kremowa z drobnych pęcherzyków. Oblepia szkło i widać, że zostanie w pokalu na trochę dłużej. Gdy piłem to piwo w wieku 16 lat nie zwracałem uwagi na zapach. Można powiedzieć, że będę je wąchał po raz pierwszy. Aromat nie jest zbyt intensywny, owocowy z alkoholowym tłem. Teraz smak. Jest słabo, nawet tragicznie. Pierwsze dwa łyki i poziom alkoholu, który się czuje jest oszałamiający. Nie mam poczucia, że piję trapista za 9 zł za butelkę 0,33, tylko taniego strong lagera. Po każdym kolejnym łyku zabieram się do napisania czegoś nowego o smaku Westmalle Dubbel i za każdym razem czuję tylko alkohol. No i zbyt wysokie wysycenie przeszkadza w odbiorze tego piwa. Odgazowałem je trochę wzbudzając pianę i jest lepiej. Na finiszu lekka goryczka, która sprawia wrażenie, szok, alkoholowej. Nie mam nic do dodania na temat Westmalle Dubbel.

Z założenia ten cykl miał przedstawiać piwa doskonałe, jedne z najlepszych na świecie, które piłem drzewiej. Jednak jak się okazuje, Belgowie mają nie tylko brzydkie kobiety, ale także brzydkie charaktery. To co oni zrobili z piwami, które tutaj degustowałem woła o pomstę do nieba. Szczególnie Leffe Bruin i Westmalle Dubbel, bliskie mi piwa, zostały zbezczeszczone. Nie wiem co się stało. Czy tym trapistom celibat przestał służyć? Czy może belgijskie browary obniżyły jakość jako protest dla zalewu imigrantów z Polski? Masakra. Zawód na całej linii, biorę przerwę od wypustów belgijskiego browarnictwa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz