niedziela, 13 października 2013

Portery pod Płotem: Senasis Porteris

Tak jak w tytule, post ten ma zainicjować nową, zimową serię na blogu poświęconą porterom. Senasis Porteris należy traktować jako przedporter, support dla właściwych piw, czekających w piwnicy i tych, które stoją jeszcze na sklepowych półkach. Senasis Porteris nawinął się przypadkiem przy okazji niedzielnej wizyty w świątyni piwnej rozpusty, czyli w Centrali Piwnej. Skusił mnie estetyczną etykietą i ceną. Sprawdźmy czy Litwini w przerwach między zdejmowaniem tablic z polskimi nazwami ulic potrafią warzyć portery.


Coś cieniutki ten porter, parafrazując reklamę mleka sprzed paru lat. Barwa zdecydowanie za jasna jak na piwo z porteris w nazwie. Kolor wiśniowego kompotu. Piana bardzo słaba i krótko utrzymująca się. Dopiero aromat kojarzy się z piwowarskim skarbem Polski. Karmel i lekka alkoholowa nuta. Smak, nie da się ukryć, lekki jak na porter. Jest karmel i słodowość. Senasis Porteris przyjemnie rozgrzewa alkoholem, a przy tym jest pijalny.


No i Senasis Porteris zaskoczył pozytywnie. Mimo mizernego zwiastuna, w postaci barwy okazał się być udanym nie tylko piwem, a nawet porterem. Co prawda w wersji light, ale jednak to porter. Etykieta jak już pisałem we wstępie jest estetyczna, czarny kolor nasuwa skojarzenie z rodzimym Komesem. Można powiedzieć, że support odegrał swoją rolę koncertowo. Rozgrzał moje kubki smakowe przed daniem głównym, a raczej daniami głównymi. Następnym razem porter, który czeka na degustację od lipca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz