W zalewie Grand Prixów, piw żytnich oraz informacji o rzemieślniczych porterach bałtyckich, bez echa przeszła wiadomość o pierwszym polskim quadruplu. Jak głosi krawatka, bursztynowym, mocnym klasztorniakiem Browar Fortuna postanowił uczcić 125 lat "warzenia specjalności". No właśnie, mocnym. Jak patrzę na te 10% alkoholu to nachodzi mnie obawa, że zaraz zamiast wyśmienitym trappistem wznosić toast za Furtunę, będę się czuł jakbym o 7 rano świętował znalezienie akurat tylu drobnych, żeby starczyło na biedronkowego V.I.P.-a. Trzymam kciuki za browar z Miłosławia, żeby Komes Poczwórny Bursztynowy okazał się być wybornym quadruplem, a nie dyskontowym mózgotrzepem. Wystarczy trzymania kciuków, czas otworzyć belgijską, czterogłową bestię.
Dawno nie uświadczyłem tak lichej piany. Jej żywot potrwał zaledwie kilka sekund. Barwa zgodna z nazwą. Teraz najważniejszy test, czyli aromat. Jest w porządku. Czuć belgijskość. Są owoce, które starają się przykryć alkohol i idzie im całkiem nieźle. Smak bardziej złożony. Komes Poczwórny Bursztynowy ma zdecydowanie winny charakter. Kwaśność łączy się z alkoholową goryczką. Nie da się uniknąć skojarzeń z wytrawnymi winami. Wysycenie jest za wysokie, nie wiem czy to kwestia tego, że w okresie jesienno-zimowym wolę piwa z niższym wysyceniem, czy może ten Komes ma rzeczywiście zbyt dużo gazu.
Nawiązując do wstępu, Komes Poczwórny Bursztynowy jest po trosze mózgotrzepem i quadruplem. Nie da mu się odmówić owoców charakterystycznych dla belgów, ale i alkohol nieźle daje w banie. Smakowo jest przyzwoicie, jakichś uniesień specjalnych nie ma, ale też mnie nie odtrąca. Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, w której zmarznięty wracam w połowie stycznia z pracy do konkubiny. Ona otwiera Śliwkowe z Fortuny, a ja quadrupla i razem oglądamy otwartą fermentację na stronie Browaru Fortuna.
Piwo możecie dostać za około 6 zł w Carrefourze. Ja dwie dodatkowe butelki wsadziłem do piwnicy. Zobaczymy co czas zrobi z tym piwem.
Nawiązując do wstępu, Komes Poczwórny Bursztynowy jest po trosze mózgotrzepem i quadruplem. Nie da mu się odmówić owoców charakterystycznych dla belgów, ale i alkohol nieźle daje w banie. Smakowo jest przyzwoicie, jakichś uniesień specjalnych nie ma, ale też mnie nie odtrąca. Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, w której zmarznięty wracam w połowie stycznia z pracy do konkubiny. Ona otwiera Śliwkowe z Fortuny, a ja quadrupla i razem oglądamy otwartą fermentację na stronie Browaru Fortuna.
Piwo możecie dostać za około 6 zł w Carrefourze. Ja dwie dodatkowe butelki wsadziłem do piwnicy. Zobaczymy co czas zrobi z tym piwem.
Właśnie wypiłem i mam uczucia... Mieszane. Daleko mu do piw belgijskich, ale było całkiem niezłe! Alkohol był nienachalny, smak może nie powalał, ale mam ochotę na kolejne. Zapach trochę mnie odrzucił, natomiast zgadzam się co do wysycenia - trochę przeszkadzało w piciu tego piwa.
OdpowiedzUsuńRównież biegnę do sklepu po kilka butelek do przeleżakowania :)
U mnie piana "trzyma". Jasne, że daleko mu do belgijskich, ale... W sumie dawno czegoś tak dobrego z Polski nie piłem. Moim zdaniem udana próba. (W tym miesiącu naciąłem się na Krzyżackie, i próbowałem Yankesa ze Lwówka. Oba oceniam niżej, chociaż Yankesa chyba jeszcze spróbuje).
OdpowiedzUsuń