środa, 31 lipca 2013

Zawiercie (nie)Czekoladowe

To piwo właściwie kupiłem dla dziewczyny. Jednak po głębszej lekturze etykiety, zaintrygowało mnie. Nie mamy tu wbrew pozorom do czynienia z piwem dolnej fermentacji, które zostało aromatyzowane czekoladą, tylko wszystko wskazuje na to, że Zawiercie Czekoladowe jest górno-fermentacyjnym stoutem z wyraźniejszymi nutkami czekoladowymi. W składzie nie ma ani słowa o czekoladzie, za to słody karmelowe zostają wspomniane nawet w opisie z kontry. Tyle teorii spiskowych, domysłów, spekulacji; teraz przejdźmy do organoleptycznych testów.

Piwo o słabej pianie, która szybko opada. Podstawione pod światło ma kolor mahoniu. Intensywność aromatu pozostawia wiele do życzenia. Czuję tylko palone słody, może po ogrzaniu stanie się wyraźniejszy. Pierwsza impresja co do smaku. Piwo jest mniej treściwe niż się spodziewałem. Oczywiście dominuje palona goryczka. Za to czekolady tutaj w ogóle nie znajduję. Jest gorzka kawa, ale tabliczka czekolady, która uśmiecha się do mnie z etykiety, zdaje się być nie na miejscu. Piwo ma to, co zawsze zdawało mi się charakterystyczne dla stoutów, czyli gładkość. W sensie pozostawia na języku takie aksamitne uczucie. Właściwie to tyle. Po ogrzaniu nic ciekawego w aromacie się nie pojawiło.
Zawiercie Czekoladowe nie ma nic wspólnego z czekoladą. Przypomina się sytuacja z "Jakiej to melodii?", gdzie zawodnikowi brakuje nutek do zgadnięcia utworu. Tak tutaj w smaku brakuje nutek czekoladowych, piwo jest płaskie. Goryczkowe i lekko kawowe. Nie daje mi jednak spokoju ta czekolada. Pomijam fakt, że nie tylko spodziewałem się jej w smaku, wręcz jej oczekiwałem. W końcu piwo nazywa się Zawiercie Czekoladowe. Myślę, że trafniejszą nazwą dla piwa byłoby "Zawiercie Stout" (i to nawet nie czekoladowy). Powiem tak, piwo nie jest złe. Ma wybitnie sesyjny charakter, jednak trudno uciec poczuciu zostania odrobinę oszukanym. Na koniec kilka pytań. Dlaczego włodarze Browaru na Jurze nazywają stouta piwem czekoladowym? Czy to możliwe, żeby Zawiercie Czekoladowe na niecałe 2 tygodnie przed końcem terminu przydatności utraciło całą swoją czekoladowość (warka do 11.08.13 r.)? Dlaczego Zawiercie Czekoladowe łudząco przypomina Ministra Stouta warzonego w tym samym browarze? Pamiętajcie, ja wam nie daję gotowych odpowiedzi, ja tylko zadaję pytania <koniec konspiracyjnego szeptu>. Żarty na bok, jeżeli wiecie coś, o czym ja nie wiem albo piliście to piwo, to z chęcią przeczytam Wasze opinie w komentarzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz