niedziela, 14 lipca 2013

Jedno małe ale

Jako że ostatnio Pod Płotem sporo było o polskich piwach, dzisiaj gość z krainy wypełniającego serce odwagą haggisu, przewiewnych kiltów oraz Seana Connery'ego. Mowa tu o Belhaven Scottish Ale. To kolejny mój piwny pierwszy raz, mimo że piwo jest dosyć łatwo dostępne w Almach czy tam innych PiPach. Ja swój egzemplarz kupiłem w poznańskiej Centrali Piwnej w cenie promocyjnej 7,50 zł. A, zapomniałbym - piwko rozdziewiczy także mój pintowski nonic. Ach tyle emocji, a to tylko jedno piwo.


Piwo, mimo że szkockie to koloru irlandzkiej rudości. Piana wyższa niż się spodziewałem. Drobno i średnio pęcherzykowata. Po opadnięciu na powierzchni tworzy gęstsze wysepki. Mocno oblepia ścianki. Zapach przyjemny, delikatny choć to może kwestia szklanki. Co do konkretów to słody i w końcówce alkohol, co dziwne, bo piwo ma tylko 5,2 % alkoholu. Wąchając wprost z butelki dało się wyczuć lekką wędzonkę. Po ogrzaniu w połowie szklanki czułem owocową słodycz. W smaku bardzo treściwie. Znowu będzie mi łatwiej zacząć od finiszu. Lekki kwasek płynnie przechodzący w goryczkę. Delikatne nuty wędzone też dają o sobie znać. Jedyne ale to ciut zbyt wysokie wysycenie.


Podsumowując piwo naprawdę świetne. Muszę wspomnieć jeszcze o butelce. Jest przepiękna. Gdyby ją powiększyć pasowałaby idealnie do szkockiej whisky. Gdzieś w otchłaniach internetów przeczytałem, że to piwo sesyjne. Nie jestem pewny czy to prawda. Obawiam się, że piwo jest zbyt treściwe. Z dodatkowych informacji piwo z datą ważności do 30.06.2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz