piątek, 26 lipca 2013

Koszmar o smaku śliwki

Będzie ciężko. Stoję właśnie przed kapslem do mojego największego piwnego koszmaru. Nie, nie chodzi o radlery, tylko o śliwkę. Wbrew pozorom mój strach nie ma korzeni głębokich, sięgających jakichś katorżniczych prac na działce w dzieciństwie czy też podstawówkowej wojny na śliwki. Moja trauma jest związana z dwoma konkretnymi piwami, a mianowicie ze Śliwką w Piwie oraz z Porterem Warmińskim. Pierwsze piwo z ledwością udało mi się dopić ze słowami na ustach "nigdy więcej". A Porter Warmiński, uznawany za najlepszy polski porter, nigdy mnie nie przekonał. Za każdym razem, gdy piłem go wtóry raz próbowałem sobie wmówić, że będzie dobrze. I za każdym razem śliwkowa nutka psuła mi odbiór tego piwa.

Ale nie o Warmińskim miała być mowa. W lodówce czeka na mnie Lubuskie Śliwkowe, jedno z kilku piw owocowych z browaru Witnica. Lubuskie Jagodowe wspominam bardzo przyjemnie i zdarza mi się do niego wracać w upalne dni, więc może ze Śliwkowym będzie podobnie. Albo chociaż uda się odczarować felerną śliwkę.



Piana średnia, szybko opadła. Kolor ciemnobrązowy, mało apetyczny. Aromat, kto by się spodziewał, śliwkowy z lekkim karmelem w głębi. Na razie średnio mi się to podoba. Śliwka w zapachu nie wydaje mi się jakoś specjalnie naturalna, z drugiej strony chemią też nie trąci. Nie ma co odwlekać, trzeba zmierzyć się ze swoim strachem. Co mnie uderzyło przy pierwszym łyku to dosyć wyraźny smak charakterystyczny dla ciemnego piwa. Nie jest tak jak się spodziewałem, czyli tylko i wyłącznie śliwkowo. Na finiszu słodka śliwka miesza się z paloną goryczką. Nie jest to zbyt przyjemne. Aż mnie mdli, jakby zjeść kostkę mydła. Jeżeli chodzi zaś o samą obecność śliwki w tym piwie to jest ona strasznie słodka. Śliwki w oryginale tak nie smakują. Piwo dla mnie niepijalne.


Ja już chyba nigdy nie wezmę do ręki piwa śliwkowego istniejącego czy takiego, które dopiero co powstanie. Ba, nawet jak przeczytam w recenzji jakiegoś porteru, że czuć nutę śliwkową, to będę omijał to piwo szerokim łukiem. Może Lubuskie Śliwkowe miałoby u mnie szanse gdyby, w smaku była jakaś kwaśna kontra dla tej słodyczy. Ale nie zrzucajmy całej winy na smak. Kolor jest ohydny. Póki co moja fobia śliwek ma się dobrze i nie zanosi się, żeby to się zmieniło. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz