sobota, 22 marca 2014

Owocowe nowości na lato

Rzadko mam tak, że idąc do Żabki, czy innego sklepu niespecjalistycznego, doznaję olśnienia i wiem o czym napiszę i co zdegustuję następnym razem, gdy znajdę na to czas. Tym razem było inaczej.


Od wejścia w me piękne, duże oczy rzuciła się radlerowa ofensywa od Carlsberga, czyli Carlsberg Citrus. 56% piwa i 44% napoju limonkowego - I've been there, done that - jak mówią polscy magistrzy, dostatecznie długo zmywający talerze w Irlandii, mimo wszystko zdecydowałem się spróbować. Druga nowość jest bardziej intrygująca. Nie rzucała się tak w oczy jak Carlsberg, nie miała jeszcze swojego miejsca na półce, musiałem ją wyjąć ze skrzynki leżącej na sklepowej podłodze. Fortuna Mirabelka to kolejna owocowa nowość ze sztandarowej serii browaru Fortuna. Tradycyjnie edycja jest limitowana, a samo piwo "naturalne z sokiem z mirabelki". Sprawdźmy.

Na pierwszy rzut lekki radler. Alkohol na poziomie 2,8%. Kapsel twist-off, czyli idealne w plener. Kolor mogliście zobaczyć już wyżej, gdyż szkło jest przeźroczyste. Ciekawe kiedy w warce 21.11.14 zaczną objawiać się nuty marihuany i skunksa. Póki co zapach nieznośnie chemiczny. Jakbym wąchał środek do mycia podłóg z aromatem cytrynowym. Podobne odczucia miałem przy degustacji gniewosza limonki. I jest jeszcze nuta jakby cynamonowa. Piana bardzo radlerowa, pisząc oględnie. W smaku jest więcej tego cynamonu, nie wiem skąd on się bierze. W składzie przypraw brak, co by było jasne. Wysycenie średnie.


Gorszą część wpisu mam chyba za sobą. Chociaż kto wie. Mi jako typowemu mieszczuchowi, mirabelka kojarzy się z takim karłowatym drzewem, rosnącym tuż przy ulicy w jakimś parku w centrum miasta, z którego zmęczona po całym dniu darcia japy gównażeria zrywa zasyfione oddechem miasta owoce. Taki sam status ma u mnie morwa. Sam smak mirabelki kojarzę jako bardziej kwaśny niż słodki. Ciekaw jestem jak interpretuje mirabelkę browar z Miłosławia. Barwa złota, mętna. Piana opadła chyba równie szybko jak w Carlsbergu Citrus. Aromat słodko owocowy. Kojarzy się z kompotem z przedszkola. Nawet tak belgijsko przyjemny jest. Coś mi tam jednak odrobinę knoci ten zapach, nazwijmy to ogólnikowo chemią. Pierwszy łyk i nie wyczuwam miejskich nut ołowianych. Trudno mi zdecydować czy jest bardziej kwaśne czy słodkie, to chyba znaczy, że smaki się dobrze balansują. Posmaków typowo piwnych brak. Mirabelka jest całkiem treściwa. Szkoda, że wysycenie jest takie wysokie. Mnie trochę zapycha, to chyba przez nie nie mam natychmiastowego odruchu sięgnięcia po następny łyk.


Carlsberg Citrus to zdecydowanie porażka. Mimo, że radlerów jakoś dużo nie piłem, to ten jest zdecydowanie najgorszy. Mocno chemiczny, niezbyt pijalny, o odstraszającym aromacie. Nie polecam. Za to Fortuna Mirabelka zabiła mi ćwieka. Z plusów, najważniejsze nie odrzuca. Nie jest obrzydliwie słodkie, mimo, że słodyczy nie brakuje. Niezły aromat. Największy minus to zapychające wysycenie, które znacznie obniża pijalność. Oceniając je w charakterze piwa smakowego wychodzi całkiem nieźle. Myślę, że śmiało może się bronić w nadchodzące lato. A i jeszcze ceny. Carlsberg za 3,59 zł i Fortuna za 3,79 zł, w Żabce oczywiście.

3 komentarze:

  1. "Mi jako typowemu mieszczuchowi, mirabelka kojarzy się z takim karłowatym drzewem, rosnącym tuż przy ulicy w jakimś parku w centrum miasta, z którego zmęczona po całym dniu darcia japy gównażeria zrywa zasyfione oddechem miasta owoce." - moje ulubione zdanie tutaj :). Mirabelki rosły kiedyś na placu przedszkolnym naprzeciwko mnie i pamiętam tę gównażerię, o której piszesz. :D Aaaaach, jak ja nie lubię dzieci, bo drą japę i są szalenie atawistyczne i wraz z ich rośnięciem rosną ich potrzeby materialne. Z tego powodu zamawiam u Ciebie mirabelkową Fortunę, jak przyjadę, to odbiorę i oddam Ci kesz, taki ze mnie wyrośnięty dzieciuch z potrzebami materialnymi. :)

    Mariczek

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, czy ta mirabelka to na fali sukcesów wypowiedzi posła N.? No i czy pojawi się jeszcze szczawiowa? Wtedy byłby komplet!
    p.s. ciekawe skąd wzięli teraz sok z mirabelek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bachory nie zjadły wszystkich mirabelek (i szczawiu) wzięli, zebrali, wycisnęli. Voila, oto jest.

      Usuń