czwartek, 7 sierpnia 2014

Coś nie tak Lagerowczyku, boisz się, że coś poczujesz?

Czas rozpakować zestaw Classic Ales przywieziony z odległego, angielskiego Tesco przez moją wspaniałą konkubinę. Spośród tych sześciu piw, które mogliście zobaczyć na facebooku, na pierwszy rzut wybrałem Hobgoblina z browaru Wychwood


Piwa z tego browaru zawsze kusiły mnie z półek poznańskich sklepów piwnych swoimi nietuzinkowymi etykietami. Jednak nazwa żadnego z nich nie wylądowała na paragonie, z którym wychodziłem ze sklepu, głównie z powodu ceny (kilkanaście polskich dolarów). Tym bardziej się cieszę, że teraz nadarzyła się okazja spróbowania flagowego piwa browaru Wychwood.

Wychwood jest dla mnie browarem wyjątkowym z powodu jednego zdania będącego sloganem Hobgoblina "What's the matter Lagerboy, afraid you might taste something?". Niby puściutkie pytanie retoryczne, a jednak ta bezpośredniość, złamanie tematu tabu, zburzenie czwartej ściany, i pisząc wprost, obrażenie potencjalnego klienta, ujęło mnie bardziej niż wszystkie akcje reklamowe chłopaków z Brew Doga. Jest w tym zdaniu pewna magia, która wywołuje erekcję mieszków włosowych na moich przedramionach. Ależ liryczny dzisiaj jestem. 

Po lewej premier Wielkiej Brytanii, po prawej Lagerboy ze Stanów Zjednoczonych
Właśnie przez to hasło w 2006 roku na browar została złożona skarga do Advertising Standards Authority. W skrócie jakiś lagerowczyk uznał, że ten slogan jest agresywny i obraźliwy. Skargę oddalono. Lagerowczykiem okazał się również miłościwie panujący Amerykanom Barack Obama, który na spotkaniu G20 oświadczył, że Hobgoblina najchętniej wypiłby mocno schłodzonego, co kłóci się z wyspiarską sztuką podawania piwa. Wychwood podchwycił gafę i wypuścił koszulki z nadrukiem "What's the matter Obama, afraid you might taste something?". Na to pytanie Obama nie odpowiedział.

Tyle historii przeddegustacyjnych, teraz degustacja. Piana spora przy nalewaniu, ale szybko opada do nierównego kożucha. Kolor wiśniowy, ładny, głęboki, idealnie klarowny. W aromacie karmel, a nawet toffi. Słodki, ale nie zamula. Zapachowi rześkości dodają nuty owocowe. Na języku kremowe i pełne. Wytrawne, z kwaśnym popiołowym finiszem. Chmiel bardzo delikatnie zaznaczony. Wysycenie niziutkie.


I tak jak było napisane na kartonie z Tesco - Classic Ales, dostałem klasyczne brown ale (?). Bardzo barowe, sesyjne. Z przyjemnością dosiadłbym się do 4-paka Hobgoblinów. Pije się bardzo przyjemnie, niekoniecznie szybko. I to tyle i aż tyle. Życzyłbym sobie, żeby takie piwa była dostępne w cenie 2 zł w polskim Tesco. A i muszę jeszcze wspomnieć o etykiecie. Wychwood ma bardzo spójną koncepcję dla wszystkich swoich piw. Okraszone zostały postaciami z anglosaskich legend. Mimo, że estetyka fantasy jest mi dość odległa, to nie da się nie docenić Hobgoblina (patrząc na nos, najprawdopodobniej żydowskiego pochodzenia) z ety. Zresztą sama butelka jest bardzo ładna. Przy szyjce latają wiedźmy podobne do tych z koszulek Cultes des Ghoules.

1 komentarz:

  1. Ej, nie poczęstowałeś konkubiny! Nie szkoda Ci było rozpakować prezent tak od razu? W angielskim Lidlu to piwo było za mniej niż 2 funty, dokładnie nie pamiętam.

    Konkubina

    OdpowiedzUsuń