sobota, 4 stycznia 2014

Portery pod Płotem: Lwówek Porter 18° z Lwówka

Z wątłego głośnika laptopa mojej konkubiny, wylewają się gęste jak smoła dźwięki spod szyldu Electric Wizard. Dla mnie to znak, że czas sięgnąć po kolejny porter bałtycki. Dzisiaj "osiemnastka" z Lwówka. Trochę się pomieszało na naszym porterowym podwórku. Rzeczona "osiemnastka" wypełniła lukę po Ciechanie osiemnastoprocentowym. Wyglądało to wszystko na szybką zmianę barw w ramach Browarów Regionalnych, przy okazji ustabilizowania sytuacji Ciechana 22°. Taka mała telenowela się zrobiła. Nawet jeżeli nie ogarniacie tego do końca, to zapraszam niżej do moich wrażeń z degustacji.

Piana bardzo drobna, kremowa, koloru, którego nie powstydziłoby się niejedno cappuccino. Przy tym nie jest jakaś wysoka, ale za to dosyć długo utrzymuje się w postaci cienkiego kożuszka. Kolor czarny z rubinowymi przebłyskami. Aromat średnio intensywny. Wyczuwam kawę po irlandzku. W smaku mocno palone. Czuć wyraźny popiół, brakuje mi słodowej pełni. Charakterystyczna dla porterów śliwka jest zagrzebana gdzieś pod wspomnianym wcześniej popiołem. Goryczka mocna, kawowa. Wysycenie zbyt niskie. Wiadomo, powinno pasować, jednak moim zdaniem go trochę brakuje.


Taki sobie ten porter. Przypomina mi niektóre bardziej palone warki Żywieckiego Porteru, ale podniesione do potęgi. Z brakiem słodowości idzie niska treściwość piwa. Do piwnicy wsadziłem jeszcze 3 butelki Porteru 18° z Lwówka, nie jestem pewien co z tego wyjdzie. Podejrzewam i liczę na to, że uwypukli się choć odrobinę słód a schowają palone nuty. Etykietę trudno mi ocenić. Za każdym razem, gdy na nią patrzę widzę tylko, że została krzywo przyklejona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz