poniedziałek, 18 listopada 2013

Mumia jest naga i Dyniamit nie wybuchł

"Święta, święta i po świętach" cytując Mickiewiczowskiego Guślarza. Jak co roku, najpierw obchodziliśmy kapitalistyczne Halloween, które o północy niczym Kopciuszek, płynnie przeszło w nieco zapomniane już, ale pozostające w sercach prawdziwych Polaków, Dziady. A w ramach Dziadowych afterparty, popcorn, pierniki, baloniki, wata cukrowa, czyli Wszystkich Świętych. Branża piwowarska też nie zasypia gruszek w popiele, a najbardziej nie zasypiają AleBrowar i Pinta. Drugi rok z rzędu w Halloweenowym okresie wypuszczają bowiem swoje interpretacje pumpkin ale, czyli ale z dodatkiem pieczonej dyni.


Naked Mummy i bardziej swojsko brzmiący Dyniamit, to piwa o bardzo podobnych parametrach. Odpowiednio 16 oraz 16,5 stopni Plato i 6,2% oraz 6% alkoholu wagowo. Naga Mamuśka, przynajmniej w teorii, jest troszkę bardziej gorzka (45 IBU, Dyniamit 31 IBU). I to od niej zaczniemy sobie degustację dyniowych specjałów.


Mumia jest herbaciana, mętna. Piana obfita ze średnich i drobnych pęcherzy. Lekko szarawa, niczym stary bandaż. Całkiem trwała, oblepia szkło. Aromat wyraźnie przyprawowy. Przy pierwszym niuchnięciu skojarzył mi się z witbierem. Co za przyprawy czuć? Goździk, cynamon i imbir. Ja te trzy wyłapuje, mimo że goździka Panowie z AleBrowaru w składzie nie uwzględnili. Są też minimalne cytrusy. W smaku też czuć te przyprawy (dominuje imbir) i bliżej nieokreślona, pewnie odchmielowa owocowość. Naked Mummy ma słodki charakter, kontrowany przez wyraźną goryczkę. Ostatnio piłem Świąteczne z okocimskich piw sezonowych i miałem podobne odczucia do AleBrowarowego pumpkin ale. Jest bardzo grzańcowo. Plusem Mamuśki na pewno jest wyważone użycie przypraw, które nie odurzają swoją ilością. Wysycenie średnie. Czas na Pintowy odpowiednik Naked Mummy, czyli Dyniamit.


Dyniamit jest ciemniejszy od poprzedniczki. Piana niestety zdecydowanie gorsza. Nie zdążyłem jej nawet sfotografować. Aromat również przyprawowy. Chyba nawet słodszy niż w Mumii. Oprócz przypraw jest nuta, z którą się wcześniej nie spotkałem. Zakładam, że to dynia z zasypu. Ale najwięcej i tak jest tutaj goździków. Trochę brakuje mi w aromacie akcentów chmielowych. Smak słodszy od Naked Mummy. Znowu pojawia się goździk, na finiszu dynia. Goryczka wypada blado w porównaniu z poprzedniczką. Wysycenie niskie, mogłoby być wyższe. Obniżyłoby to odczucie słodyczy.


Co do etykiet, AleBrowarowa zdecydowanie wygrywa. Mimo że nie ma na niej obiecanej nagiej mamuśki, to przyjemnie się na nią patrzy. Fajnym smaczkiem jest mumiowy tatuaż "Daddy's little pumpkin". Kojarzy mi się z Alem Bundym, który zwykł w podobny sposób nazywać swoją córkę. Pintowy obrazek to taka amerykańska, halloweenowa klasyka.
Zakładałem, że na koniec tego wpisu będę w stanie z tych dwóch piw wybrać lepsze i gorsze. Nie jest to jednak takie proste. Po prawdzie, żadne z piw nie trafiło w moje gusła... znaczy w gusta. Raz do roku to chyba optymalny czas mojej degustacji tych piw. A co do guseł, to czekam na piwo z dodatkiem ziarna gorczycy, dwóch ziaren pszenicy, miodu i kaszy. Zamiast pumpkin alem świętować Halloween, fajnie byłoby uwarzyć piwo celebrujące nasze, swojskie Dziady.

4 komentarze:

  1. Skąd wiesz, że Al Bundy mówił na Kelly "pumpkin"? Przeca w polskim przekładzie była "kluseczka". :P

    Marik

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Marik, źle zapamiętałeś na sto procent zwracał się do niej "Dyńko".

    OdpowiedzUsuń
  3. W wersji czytanesz przez Tomasza Knapika (nie wiem, czy była inna) przetłumaczono to na polski jako "Kluseczkę".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w oryginale było właśnie "pumpkin" :)

      Ja dzisiaj i jutro stestuję Naked Mummy i Dyniamit. Rok temu Dyniamit smakował mi bardziej, w tym roku - pite w lokalu - również. Ale wiadomo, w lokalu, w towarzystwie ludzi i tłumie innych piw, się nie liczy.

      Usuń