Za Triplami nigdy nie szalałem, będąc x lat temu w Belgii, chętniej sięgałem po ciemne, w moim odczuciu, bardziej złożone dubble. Ostatnia wycieczka do TESCO, a właściwie zakup paru butelek nowego polskiego tripla podsunął pomysł sprawdzenia formy dwóch pierwszych polskich triplów - Triple Blond od Corneliusa oraz Komesa Potrójnego z Fortuny.
Komes ma pewną przewagę, przeleżał bowiem parę miesięcy w mojej piwnicy. Triple Blond jest świeżutki. Sprawdźmy jak sprawdzą się jedyni przedstawiciele tego mocnego, belgijskiego stylu w Polsce (Szczuna nie liczę, spadł za daleko od jabłoni BJCP).
Panie mają pierwszeństwo, a trzy blondynki zwłaszcza, czyli zacznie tripel z Corneliusa. Piany brak. Barwa pomarańczowa, solidne zmętnienie. W aromacie dojrzały banan. Później typowe belgijskie owoce, brzoskwinia, morela. Bardzo wyraźna nuta przyprawowa. Alkoholu nie czuję. Jest dobrze. Smak tożsamy z aromatem. No może z większym udziałem przypraw. Owoce nie ograniczają się tylko do słodyczy, lekka kwaśność również obecna. Zaskoczyła mnie całkiem spora goryczka i to niekoniecznie alkoholowa. Wysycenie niskie.
Teraz pierwszy polski tripel. Piłem go już wcześniej, ale nigdy w warunkach sprzyjających degustacji. Piana jak wyżej. Kolor jasnobursztynowy. Udało się nalać bez osadu. Aromat krótko pisząc szampański. Przykrywa praktycznie wszystko. Może lekkie jasne owoce też da się wyczuć. Alkohol przy głębszym wdechu obecny. Komes w kategorii nos przegrywa z kretesem z Corneliusem. Smak też mnie nie powalił. Szampan dominuje. Poza tym nuta ziemista. Alkohol da się wyczuć niestety. Wysycenie niskie.
Walka była nierówna. Bez zawahania stwierdzam, że Sulimar/Cornelius ma lepszego tripla w swojej stajni niż browar Fortuna. Triple Blond jest lepszy w absolutnie każdym aspekcie. Aromat, smak Komesa nie mają do niego startu. Być może to kwestia podrasowania amerykańskim Cascade. Jeżeli chodzi o etykiety jest podobnie. Cornelius zrywa z pompatyczną estetyką belgów, wrzucając na etę trzy wyginające się frywolnie blondynki. Jedyny zgrzyt to "piwo predestynowane do leżakowania" na kontrze. Zasada decorum zgwałcona tak bardzo. Komes Potrójny bardziej konwencjonalnie podchodzi do tematu. W piwnicy mam jeszcze 4 butelki Corneliusa i jakieś 6 Komesa. Jestem ciekaw jak zmieniać się będzie to pierwsze. Piwo z Miłosławia tak dobrze nie rokuje.
Teraz pierwszy polski tripel. Piłem go już wcześniej, ale nigdy w warunkach sprzyjających degustacji. Piana jak wyżej. Kolor jasnobursztynowy. Udało się nalać bez osadu. Aromat krótko pisząc szampański. Przykrywa praktycznie wszystko. Może lekkie jasne owoce też da się wyczuć. Alkohol przy głębszym wdechu obecny. Komes w kategorii nos przegrywa z kretesem z Corneliusem. Smak też mnie nie powalił. Szampan dominuje. Poza tym nuta ziemista. Alkohol da się wyczuć niestety. Wysycenie niskie.
Walka była nierówna. Bez zawahania stwierdzam, że Sulimar/Cornelius ma lepszego tripla w swojej stajni niż browar Fortuna. Triple Blond jest lepszy w absolutnie każdym aspekcie. Aromat, smak Komesa nie mają do niego startu. Być może to kwestia podrasowania amerykańskim Cascade. Jeżeli chodzi o etykiety jest podobnie. Cornelius zrywa z pompatyczną estetyką belgów, wrzucając na etę trzy wyginające się frywolnie blondynki. Jedyny zgrzyt to "piwo predestynowane do leżakowania" na kontrze. Zasada decorum zgwałcona tak bardzo. Komes Potrójny bardziej konwencjonalnie podchodzi do tematu. W piwnicy mam jeszcze 4 butelki Corneliusa i jakieś 6 Komesa. Jestem ciekaw jak zmieniać się będzie to pierwsze. Piwo z Miłosławia tak dobrze nie rokuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz