wtorek, 6 maja 2014

Piwne wycinanki

Dziwię się, że tak mało znalazłem informacji w internetach o piwach z browaru Bedanary. Blogerskie recenzje policzyłem na jednej ręce dość szybko, nie myląc się przy tym ani razu. Liczba browar.bizowych postów na temat piw z Nieborowskiego browaru też nie obciąża za bardzo serwerów. Dziwię się, bo gatunki piw, za którymi stoi, do niedawna wyłącznie piwowar domowy, Rafał Łopusiński są bardzo nośne.


Wiadomo, że chodzi o górną fermentację. Łowickie odpowiednio Pale Ale, Stout i Amber Ale to trzy pierwsze wypusty z browaru Bednary, których dzisiaj skosztuję.
Zacznę od Amber Ale. Piana porządna. Przy nalewaniu urosła spora, gęsta, zbita. Opada powoli do poszarpanego, grubego pierścienia. Barwa zgodna ze stylem. Głęboki bursztyn, prawie rubin. Minimalnie tylko zamglony. Aromat średnio intensywny, trochę perfumowany. Cytrusowo-trawiasto-ziołowy z nutką karmelu. Mało american jak na american amber ale. Smak też bardziej wyspiarski. Nie da się ukryć, że ton temu piwu nadaje silna goryczka. Z IBAmi dzielnie stara się walczyć karmel. Balans nie jest idealny, ale bez problemu można wypić. Wysycenie średnie, spada bardzo szybko do niskiego. Coś pomiędzy amber alem z wysp, a wersją z "nowego świata".


Drugie będzie Łowickie Pale Ale. Tak jak w przypadku poprzedniego ma 12,5 stopnia Plato, alkohol ciapkę niższy. Piana podobna, może trochę trwalsza. Barwa jasnopomarańczowa, mętna. Aromat mniej intensywny niż w Amber Ale. Wyraźnie słodowy, głównie skórka od chleba. Chmiel objawia się lekkimi owocami tropikalnymi. Zapach został zwieńczony delikatnym masełkiem. W smaku chlebowo pełne z tropikalnymi akcentami. Goryczka średnia. Balans wyszedł lepiej niż w Amberze, tylko, że tutaj na pierwszy plan wychodzi słód. Wysycenie średnie. Nic mi nie urwało, ale wypite z przyjemnością.


Na koniec Łowickie Stout. Można by pomyśleć, że to stout. Nic bardziej mylnego. To foreign extra stout. Wydaje mi się, że pierwszy w Polsce, choć pewności nie mam. Się zagapiłem i do shakera nalałem z drożdżowymi farfoclami. Trudno, mój błąd. Gdyby nie one piwo przedstawiałoby się wzorowo. Piana niska, brązowa, kremowa. Do dna szklanki utrzymuje się cienka warstwa. Stout jest nieprzejrzysty, ciemnobrunatny. Aromat standardowy dla stoutu. Kawa, kakao, gorzka czekolada, paloność. Tragedii nie ma. Na języku gładziutkie. Mam takie odczucie, jakby jakaś warstwa się na nim tworzyła. W smaku głównie gorzka czekolada i standardowa dla stoutów palona kwaśność. Wysycenie niskie.


Wypiłem te trzy piwa bez grymasu i nadal mnie dziwi, dlaczego o powstaniu browaru Bednary było tak cicho. Piwa nie są chyba trudniej dostępne niż inni przedstawiciele polskiego craftu, a i jakość nie powinna odstraszać. Ba, Łowickie Pale Ale i Amber Ale są zdecydowanie lepsze od tych z Faktorii, o których było niewiele, ale jednak głośniej, a Stoutu z całą pewnością nie ma się co wstydzić. Wiadomo, że Faktoria miała po swojej stronie chwytliwy westernowy koncept, ale i Bednary mógłby skusić potencjalnego klienta schludną cepelią na etykietach. Skoro o oprawie graficznej mowa, to muszę napisać, że jest bardzo dobrze. Łowickie wycinanki najwyraźniej sprawdzają się też doskonale na butelkach z piwem. Jedyny poważny błąd to uproszczony skład. Jeśli macie ochotę na jakieś niezobowiązujące, ale pijalne piwo polecam sięgnąć po browar Bednary.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz