poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Niemieccy ogrodnicy w natarciu

Z czym Wam się kojarzą Niemcy? Pewnie, gdyby na Onecie powstała ankieta w pierwszej dziesiątce odpowiedzi znalazłyby się: cierpienie, ból, wojna, tusk złodziej!!!1!!11, zbieranie szparagów ile euro. W moim odczuciu, mimo sporych tradycji piwowarskich, piwo znalazłoby się nisko w rankingu skojarzeń Polaków. A nawet teraz w czasach piwnej rewolucji Niemcy wydają się nie zabiegać o uwagę całego piwnego świata, wycofując się do swoich piwniczek, lochów, bunkrów wypełnionych pilsnerami, bockami i weizenami.


PINTA postanowiła zmierzyć rewolucyjny potencjał sąsiadów zza Odry, wrzucając do IPY chmiele z niemieckim rodowodem. Polaris, Hallertau Cascade, T'n'T, Fantasia, Mandarina Bavaria, bo tak się wabią, samymi nazwami pobudzają zmysły. To znaczy nie moje, ale czyjeś być może. Żarty na bok, odkapslujmy Das IPĘ  i sprawdźmy, co tam wyrosło w szkopskich ogródkach.

Das IPA jest złota, za jasna nawet dla typowego aryjczyka, o ipie nawet nie wspomnę. Minimalnie zmętniona. Piana trwała jak pokój w dwudziestowiecznej Europie. Biała, delikatnie tylko oblepia szkło. Zapach nie podbija nosa. No czuć chmiel, ale intensywnością nie dorasta do pięt odmianom z nowego piwnego świata. Czuć żywiczną stronę chmielu i całą baterię słodowej przyziemności. Finezji w tym tyle, co w czytanie Mein Kampf z podziałem na role. Aromat jest jak panie z niemieckich produkcji filmowych z lat 70-80. Kusić, nie kuszą, ale kasetę żal przewinąć. W smaku jest lepiej. Nie ma takiej krzyżackiej siermięgi jakiej się spodziewałem. Pojawiły się owoce egzotyczne, cytrusowe. Nie wiem czy sobie wkręcam przez nazwę jednej odmiany chmielu, ale chyba czuję mandarynki. Słód silnie zarysowany. Pełnia może nie powala, ale nie mogę napisać, że Das IPA jest wodnista. Goryczka średnia i przyjemna, grejpfrutowa. Lekko tylko zalega, okupuje język i podniebienie przez moment po przełknięciu. Gazu jak na piwo z niemiecką nazwą mało.


Może dość śmiałym będzie porównanie najnowszego piwa z PINTY do najnowszego piwa z Lwówka, czyli Jankesa. W obu przypadkach czuć nowofalowe chmielenie, które nie jest jednak zbyt intensywne. Drugim skojarzeniem jest łatka jaką Jankes i Das IPA mogą dostać. Jeżeli chodzi o Jankesa to trudno mi o nim myśleć inaczej niż o pewnym tańszym, lekko rozwodnionym substytucie Grand Prix. Z Das IPĄ może być podobnie. Czyim klonem miałaby być? Ataku Chmielu naturalnie. Jest lżejsza, mniej intensywna i nieco tańsza. Problem polega an tym, że została przedstawiona jako niemiecka ipa, co może nie do końca chwycić. I etykieta jest tragiczna. Mam dwa skojarzenie. Love Parade obserwowane oczami uczestnika Love Parade i nuklearny deszcz. Skoro jest teoria zimy nuklearnej to może i nuklearna jesień ma rację bytu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz