O tym piwie napisano już sporo dobrego. Że pijalne, że owoce, ananas, papaja i stosy innych, których nie dostaniecie w Biedronce. Piana drobna i trwała, a w smaku zbalansowane i ułożone. Ja tam staram się sceptycznie podchodzić do takich zachwytów. Moje serduszko nie raz zawiodło się na przecenionym w środowisku piwie. Na jakąś recenzję Grand Prix American India Pale Ale, każdy już pewnie trafił i do tej puli dorzucam jeszcze swoją.
Piana raczej średnia, ale trwała. Kolor jasny jak na ten styl, mętne. No aromat rzeczywiście wart tych pozytywnych opinii, które czytałem. Intensywny, owocowy, przypomina się lato. Ślinianki zaczynają pracować po kliku wdechach tego zapachu. Mam wrażenie, że zaraz wypije świeżo wyciśnięty sok z ananas czy jakiegoś innego owocu egzotycznego. Za owocami chowa się lekka żywiczna nuta. W smaku te same cudowne owoce. Goryczka na poziomie wystarczającym, żeby skontrować sporą słodycz. Genialne, trudno mi się powstrzymać przed kolejnym sięgnięciem po pokal. Wysycenie jest niskie, ale pasuje bardzo dobrze.
Chylę czoła. Czesławowi Dziełakowi wyszła doskonała AIPA. Byle czym Warszewskiego Konkursu Piw Domowych by nie wygrał. Jak porównacie sobie wstęp z moimi wrażeniami z degustacji, na pewno zauważycie podobieństwo. Nie wiem czy Grand Prix jest jeszcze dostępne, jeżeli tak to koniecznie spróbujcie. Dawno nic tak nie chwyciło mnie za serce.
Chylę czoła. Czesławowi Dziełakowi wyszła doskonała AIPA. Byle czym Warszewskiego Konkursu Piw Domowych by nie wygrał. Jak porównacie sobie wstęp z moimi wrażeniami z degustacji, na pewno zauważycie podobieństwo. Nie wiem czy Grand Prix jest jeszcze dostępne, jeżeli tak to koniecznie spróbujcie. Dawno nic tak nie chwyciło mnie za serce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz