niedziela, 29 września 2013

Powrót do Belhaven

Powrót, bo to drugie piwo z Belhaven jakie będzie mi dane wypić. Scottish Sout zakupiłem w ramach Almowej promocji w cenie 7,50 zł, zresztą tyle samo kosztowało Scottish Ale. We wspaniały sposób historia moich wydatków zatoczyła koła. Stout z Belhaven to wyjątkowo mocny egzemplarz, ma aż 7 procent alkoholu. Tak naprawdę to niewiele brakuje mu do russian imperial stout. Dobra, nieważne. O czystości stylowej może kiedy indziej, przy jakimś typowo niemieckim pilsie. Teraz szkocki stout.

sobota, 28 września 2013

Wężowy Pies ze skrzydłami

Dzisiaj piwo z browaru dobrze znanego piwoszom na całym świecie. Nie sądzę, żeby uchował się gdzieś jeszcze ktoś, kto nie kojarzy charakterystycznych grafik Ralpha Steadmana. Nie miałem jeszcze okazji próbować żadnego z piw z Latającego Psa, ale czas to zmienić. Na pierwszy ogień wybrałem IPE. "Obejmuje cię wokół gardła jak wierny przyjaciel" tak głosi motto Snake Dog'a IPA z browaru Flying Dog. Zobaczymy czy goryczka rzeczywiście nie pozwoli na zaczerpnięcie kolejnego oddechu.


piątek, 27 września 2013

Mój ulubiony Koniec Świata

Przerywamy serię brytyjskich piw okolicznościowych, drugą warką Końca Świata z Pinty. Na pierwszy Koniec Świata niestety się nie załapałem, dlatego na pojawienie się drugiego w Poznaniu czekałem z niecierpliwością. Nie ma co przedłużać, czas na degustację.


Według etykiety piwo powinno być podawane w glinianych kubkach, więc...


niedziela, 22 września 2013

Butelka o Anglię

Tak się jakoś złożyło, że drugi dzień z rzędu będę degustował piwo brytyjskie. Ponadto Spitfire, tak samo jak wczorajszy Suffolk Springer, jest piwem, które coś świętuje. Coś, a dokładnie bitwę o Anglię, której symbolem na potrzeby piwa stał się myśliwiec Spitfire. Nie ma co zapychać posta dobrze znanymi informacjami i ciekawostkami dotyczącymi samej bitwy jak i maszyny. Przejdźmy od razu do degustacji.


sobota, 21 września 2013

Cisawe angielskie ale

Recenzję Suffolk Springer zacznę od drugiej strony. Dosłownie, bo od kontry, która przepełniona jest jakimś bełkotem o koniach wyścigowych, których szanse maleją. Brzmi to jak fragment książki "Horseracing for dummies". Jak się okazuje to piwo to swoisty hołd dla wyścigów konnych, które są znakiem rozpoznawczym hrabstwa Suffolk, z którego browar Greene King się wywodzi. Pod względem piwowarskim, mamy tu do czynienia z angielskim ciemnym ale. Skoro historię stojącą za butelką Suffolk Springer znamy, to możemy przejść do degustacji.

czwartek, 19 września 2013

Krótka Piwka 5

Krótka Piwka numer 5 to 3 piwa. Dwa promocyjne trunki i jeden tragicznie słaby eksperyment prosto z Czech.

Ciechan Wyborne Nieutrwalone
Piana marna, ale cienka warstewka pozostała. Zapach nie różni się się niczym od koncernowych, lekko słodowy. Smak bez rewelacji, również słodowy z lekką goryczką. Ciechan Wyborne to absolutnie nic nadzwyczajnego. Kupione w PiPowej promocji za 2,75. W niższej cenie można znaleźć równie nudne piwa. Nie wiem dlaczego nazywa się Wyborne.


środa, 18 września 2013

Profesor Rittmayer - pogromca jesiennej depresji

Dzieci zbierają kasztany, spadające liście przykrywają psie kupy, a deszcz regularnie daje sposobność zakompleksionym kierowcom do ochlapywania przechodniów. Mamy 18 września, co oznacza, że jesień powinna być za pasem, a nie za oknem. Dodatkowo moja dzisiejsza wyprawa po Porter Łódzki zakończyła się fiaskiem. Piwo na dzisiejszy wieczór, nie ma innej opcji, musi być mocne, rozgrzewające, dlatego sięgnę po kolejnego weizenbocka tym razem z browaru Rittmayer. Mam nadzieję, że będzie bardziej koźlakowy niż Vitus.

środa, 11 września 2013

Soundtrack do Piwa: Iron Maiden i Magic Donington '93 z Widawy

Magic Donington '93 z Widawy miał być hołdem dla najlepszego kierowcy wyścigowego ever (dokładny cytat z etykiety). Po kilku minutach intensywnego googlowania okazało się, że nie chodzi jednak o Roberta Kubicę, ale o Ayrtona Sennę. Fanem wyścigów nie byłem, zresztą ogólnie za sportem nigdy nie przepadałem, więc nie mam zielonego pojęcia, co zdarzyło się na torze wyścigowym w 1993 w Donington. Za to wiem, że rok 1993, pod względem muzycznym, kojarzy mi się z wydaniem przez Iron Maiden albumu koncertowego pod tytułem "Live at Donington".



wtorek, 10 września 2013

Sentymentalnie: Leffe Blonde

Podczas mojego pobytu w Belgii Leffe Blonde piłem raz, może dwa. Nie rzuciło mnie wtedy na kolana, zawsze pozostawało w cieniu Leffe Brune, które ostatnio opisywałem i które mnie zawiodło. Właściwie nie za dobrze pamiętam moje odczucia związane z tym piwem. Chyba było dla mnie zbyt zwykłe, bo jasne. Tym lepiej dla dzisiejszej degustacji, nie mam zbyt wysokich oczekiwań, więc, jak u gimnazjalistki w ciąży, o zawodzie nie powinno być mowy.

sobota, 7 września 2013

Ukraińska Piwka 3

Ostatnie dwa piwa w ramach Ukraińskiej Piwki. I to piwa skrajnie różne. Biłyj Lew to lekka pszenica, która doskonale sprawdzała się podczas ukraińskich upałów. Gdyby podliczyć wszystkie piwa wypite przeze mnie na Ukrainie Biłyj Lew na pewno wygrałby to zestawienie. Jestem ciekaw jak mi będzie smakować już na polskiej ziemi. Drugie piwo to Wesełyj Monach Micne z browaru Rohań. Jak sama nazwa wskazuje  to mocne piwo o 16% ekstrakcie. Zaczniemy rzecz jasna od lżejszego Lwa.

piątek, 6 września 2013

Soundtrack do Piwa: Torture Chain i Crack z Pracowni Piwa

American Stout. Pierwsze muzyczne skojarzenie? USBM czyli United States Black Metal. Dlaczego ze Stanów Zjednoczonych to jasne. Dlaczego black metal to też nie powinno być jakąś trudną zagadką. Chodzi oczywiście o barwę stoutu. Czarną, nieprzejrzystą, nie dającą ani, nomen omen, cienia szansy światłu na przedarcie się.


czwartek, 5 września 2013

Ukraińska Piwka 2

Kolejne dwa piwa przywiezione przeze mnie z Ukrainy. Tych dwóch również nie udało mi się spróbować podczas wizyty we Lwowie. Pierwsze to Żyguli z Radomyszla, drugie Czernihiwśke Pab Lager.

środa, 4 września 2013

Sentymentalnie: Leffe Brune

Ten cykl zapowiadałem już jakiś czas temu, lecz dopiero dziś zebrało mi się na wspominki. I na wycieczkę do Centrali Piwnej po Leffe Brune w promocyjnej cenie. Ale po kolei. 
Gdy w wieku 16 lat dowiedziałem się, że będę brał udział w wymianie uczniowskiej z pewną belgijską szkołą, pierwsze co przyszło mi do głowy to, to że akurat mam tyle lat, żeby legalnie kupić tam sobie piwo. Z perspektywy czasu to brzmi głupio. Jednak warto pamiętać, że jak się ma 16 lat w Polsce to pije się to na co cię, po pierwsze, stać, a po drugie, to co ci sprzedadzą. W Belgii takiego problemu nie było. Jestem przekonany, że właśnie ta wycieczka otworzyła mi oczy na bogactwo piwnego świata. Byłem w niemałym szoku, gdy zobaczyłem, że sklepowe półki uginają się od piw ciemnych, które w Polsce były rzadkością. To właśnie po nie najchętniej sięgałem podczas wymiany. Dzisiaj Leffe Brune, jedno z tych piw, które najczęściej piłem w belgijskich pubach. Jestem ciekaw czy mój stosunek do tego piwa przez te kilka lat zmienił się.