Doctor Brew, Sunny Ale
Doctor Brew mimo, że działa od niedawna to już zaskarbił sobie kamienne serca browar.bizowej loży szyderców. Powodów było kilka... W tym miejscu powinienem jakiś przytoczyć, ale części nie zrozumiałem, a reszty zapomniałem. Brzmi to jak fragment mojej biografii dotyczący podstawówki. Wracając, etykieta ładna, minimalistyczna, wpisuje się w ten nowoczesny trend zrywający z herbami, zamkami, tradycją i warzeniem z chmielu. Pod gołym kapslem (świetna nazwa dla multitapu, zaklepane) chowa się średnio intensywny aromat amerykańskich chmieli. Zaliczyłbym go do tych multiwitaminowych z dodatkiem żywicy. Jest okej, mógłby być jedynie ciut gęstszy. Piana średnia, opada dosyć szybko, ale milimetrowy kożuszek towarzyszył mi do końca. Barwa weizenowa. Pierwszy łyk i ciche "oj" wychodzi z moich ust. Goryczki w Sunny Ale nie brakuje, ale gdzie jest słodowa kontra? No właśnie nie ma. Przez to piwo wydaje się odrobinę płaskie, jednowymiarowe i, co zaskakuje, pijalne. Idealne na słoneczny niedzielny poranek, do wypicia na raz, przy sporym bólu głowy.
Bojanowo, Toporek
Piwo piłem już kilka razy, więc nie ma mowy o silnych emocjach związanych z degustacją Toporka. Większy stresik wzbudza we mnie fakt, że muszę je spożyć do jutra. Lecimy, bo czas ucieka. I chyba już uciekł. Na dzień przed datą spożycia w aromacie nie ma już wcale Cascade. W smaku ogranicza się tylko do rachitycznego posmaku. Nie ma co się rozwodzić, jak pić Toporka to tylko świeżego. Warto powiedzieć, że jest to najtańsze możliwe wprowadzenie w świat amerykańskich chmieli. Piwo kosztuje jakieś 5 zł, czyli tragedii nie ma. I dodatkowo wydaje mi się znacznie przystępniejsze od ikony piwnej rewolucji, czyli Rowing Jacka. Polecajcie znajomym, tym bardziej, że w Żabce trwa promocja 2 sztuki za 8 zł. Toporek jak dla mnie jest ikoną rewolucyjnej pracy u podstaw. Tanie, dostępne, pijalne.
Carlsberg, Piast Wrocławski
Czarny koń tej Krótkiej. Żartuję oczywiście. Czteropak za dychę w Żabie, bywało też sprzedawane na sztuki w Lidlu. Piana średnia, opadła momentalnie, jakiś kożuszek został. Aromat słodowy, wad nie wyczuwam, więc pozytywnie. Przy zagryzaniu chlebem z pasta jajeczną Piast jest słodkawy, lekko alkoholowy. I bez wad. Nic ciekawego, ot stylizowany na regionalny koncerniak z Dolnego Śląska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz