Jakoś dziwnie w brzuchu kręci po wczorajszym kebabie zapitym dwoma witami - Żywcem Białym i Kultem. Kebab nie był z dworca uprzedzam, samobójcą nie jestem. A jak boli brzuszek, to gorzkiego trzeba. Na gorącą, mocną herbatę jest za ciepło, Becherovka tez podobno daje radę, ale nie mam pod ręką. Pozostają mi tylko dwie chmielowe nowości na polskim rynku.
Zeus z Olimpu i Crazy Mike od AleBrowaru. Odpowiednio 80 i 100 IBU powinno poradzić sobie z moim problemem.
Najpierw lżejszy Zeus. 7,5 % alkoholu i 17,5 % ekstraktu. Trochę mało, raczej w dolnych rejestrach stylu. Piana bardzo obfita, drobna, trwała, oblepia szkło. Kolor ciemnego bursztynu, idealnie przejrzyste. Zapach chmielowy, słodki. Głównie owoce tropikalne, delikatna sosna. Na drugim planie słodowość w postaci karmelu. W smaku też mocno chmielowe. Goryczka średnia do wysokiej, lekko zalega, ale tragedii nie ma. Balans się udał. Wysycenie średnie.
Mała przerwa na wycieczkę do Biedry po sok na cydr w promocji i przechodzimy do Szalonego Majka. Na pewno bardziej szalonego od Zeusa. Ekstrakt 20% i alkohol 9 %. Siekiera. Mike jest trochę jaśniejszy od Zeusa. Piana może odrobinę mniejsza, ale równie ładna. Aromat iglasty, żywiczny z dodatkiem tropików. Słodu brak. W smaku również igły i trochę słodkich jasnych owoców. Goryczka, natury grejpfrutowej, wydaje się być niższa niż w Zeusie. Kwestia ekstraktu, bo w Mike'u balans jest jeszcze lepiej zachowany. Piwo jest pełne, treściwe. Wysycenie niskie.
W jelitach się ułożyło, już nie kręci. Po dzisiejszej degustacji bardziej zaintrygował mnie Crazy Mike. Jest w nim taka kompotowa uniwersalność, w sensie, że wypity na zimno latem sprawdzi się, zimą w temperaturze pokojowej przypomni lato i rozgrzeje. Zeus też w porządku. Chyba bardziej przypasuje chmielogłowym. Goryczka jest wyższa, treści słodowej i aromatu trochę mniej. Na etykietach dwóch siłaczy. U AleBrowaru bohater sportu narodowego Stanów Zjednoczonych, Olimp przedstawia bohatera narodowego Starożytnych Greków. Obie wyszły zgrabnie. W sumie z czystym sumieniem mogę polecić obie IIPY.
Mała przerwa na wycieczkę do Biedry po sok na cydr w promocji i przechodzimy do Szalonego Majka. Na pewno bardziej szalonego od Zeusa. Ekstrakt 20% i alkohol 9 %. Siekiera. Mike jest trochę jaśniejszy od Zeusa. Piana może odrobinę mniejsza, ale równie ładna. Aromat iglasty, żywiczny z dodatkiem tropików. Słodu brak. W smaku również igły i trochę słodkich jasnych owoców. Goryczka, natury grejpfrutowej, wydaje się być niższa niż w Zeusie. Kwestia ekstraktu, bo w Mike'u balans jest jeszcze lepiej zachowany. Piwo jest pełne, treściwe. Wysycenie niskie.
W jelitach się ułożyło, już nie kręci. Po dzisiejszej degustacji bardziej zaintrygował mnie Crazy Mike. Jest w nim taka kompotowa uniwersalność, w sensie, że wypity na zimno latem sprawdzi się, zimą w temperaturze pokojowej przypomni lato i rozgrzeje. Zeus też w porządku. Chyba bardziej przypasuje chmielogłowym. Goryczka jest wyższa, treści słodowej i aromatu trochę mniej. Na etykietach dwóch siłaczy. U AleBrowaru bohater sportu narodowego Stanów Zjednoczonych, Olimp przedstawia bohatera narodowego Starożytnych Greków. Obie wyszły zgrabnie. W sumie z czystym sumieniem mogę polecić obie IIPY.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz