poniedziałek, 19 maja 2014

Krótka Piwka 13

Zodiak, Chmielarz
"Piwo z serca Wielkopolski", ale do bodaj 1 maja bieżącego roku nie miałem pojęcia o jego istnieniu. Natrafiłem na nie, nie w sklepie specjalistycznym, tylko w zwykłej alkobudzie bez nazwy na Ratajach. Alkobuda, którą z powodu posiadania tylko jednej marki prezerwatyw, będę nazywał Condorem, jest całkiem nieźle wyposażona, a i ceny niczego sobie (m.in. Jankes za 5,90 zł). Wracając do Chmielarza, kosztował mnie 3 zł plus butla. Ma 5,5% alkoholu na 10,1% ekstraktu wagowo. Jasne pełne pasteryzowane. Piana urody raczej ulotnej, średnio i dużo pęcherzykowej. Barwa złota, lekko mętna. W aromacie chmielowo żelaziste. Jest słód i delikatny miód pochodzący z utlenienia. Smak słodki, znów ten miód, lekkie żelazo. Całość podbita sporą kwaśnością. Wysycenie średnie. Słabe to, gdybym był sercem Wielkopolski to byłoby mi wstyd. Oprawa graficzna ma jakiś potencjał, szkoda, że wygląda jakby była zrobiona w 3 minuty w Kalkulatorze Windowsa 98.



Fortuna, Cydr Miłosławski
Lato dojrzewa powoli, trza mi się trochę na cydr przerzucić. Cydr Miłosławski z Fortuny to całkiem nowa pozycja na polskim rynku. Łatwo dostępny, w niezłej cenie. Wystarczy, że będzie dał się wypić i będzie świetną konkurencja dla radlerów. Piana opadła w oka mgnieniu, ale nie o wieczną chmurkę na powierzchni płynu w cydrze chodzi. Kolor białego wina. Aromat szarlotkowy, świeżutko zmielone jabłka. W smaku wytrawny, kwaskowy, no lekko wodnisty. Mogłem go mocniej schłodzić, ale i tak wchodzi jak Hitler do Austrii. Etykieta klasyczna, czyli lans na wieś, kontakt z naturą i modne ostatnio lachony w strojach ludowych. Summa Summarum, polecam. Dodatkowo lans na szklankę. Wyspiarski, ciężki tulip pint z grawerem piany za 2 złocisze.


Jantoń, Cydr Dobroński Zimowy
Ten cydr już trochę zalega w mojej Biedrze. Coś mnie podkusiło i właśnie środek maja wybrało na najlepszy moment na degustację trunku "zimowego". Piana bardziej rozbudowana niż wyżej. W sensie jakiś tam pierścień zostaje. Na środku wysepka, grawer pracuje. Kolor taki sam, chociaż na Waszym miejscu bym nie brał tego za pewnik. W aromacie głównie cynamon, spod którego wystają jabłka. W smaku lekko plastikowe. Kwaskowe; cynamon przywodzi na myśl ciepły kaloryfer, psie kupy przykryte śniegiem i świąteczną pożyczkę z Providenta. Da się wypić, ale korzenne konotacje sprawdzają się tylko zimą w moim przypadku. Etykieta, bieda z nędzą. Tanie jabole mają ciekawsze obrazki, a raperzy z gimnazjum lepsze flow niż copyrighterzy z Jantonia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz