Pojedynek, najszlachetniejszy ze wszystkich sposobów rozwiązywania sporów. Dwóch okutych w metal przeciwników staje na przeciw siebie, by rozstrzygnąć, który z nich jest lepszy, który z nich ma rację. Zostaje jeden. Dzisiaj nie zostanie żaden, bo wypiję oba, ale reszta się zgadza. Do bratobójczej walki staną dwa piwa herbu Amber. Amber Natur i Amber Chmielowy. Przekonajmy się, który z tego spotkania wyjdzie obronną ręką.
Na początek Amber Natur. Piana zniknęła w moment. Z resztą nie ma czego żałować, nie była obfita, złożona z dużych oczek. Całkiem intensywny, słodki. Owocowo-miodowy. Muszę przyznać, że spodobał mi się. Za tym wszystkim chowa się jednak jakaś nieprzyjemna nuta. Smak jak aromat, słodki. Lekka goryczka na finiszu. Wysycenie jest bardzo przyjemne. Nie przeszkadza, wyostrza smak. Jak ostatnio je piłem parę miesięcy temu, było płytsze, mniej złożone. Nie wiem czy to możliwe, że dojrzało w puszce (warka do 21.08.2013 r.). Całość pozytywna. Sprawdźmy, co kryje w swojej zbroi Amber Chmielowy.
Piana bardzo podobna do poprzednika. Może ciut mniejsze pęcherzyki i bardziej trwała. No i oblepia szkło Jednak nie podobna. Aromat za to zdecydowanie mniej intensywny. Wbrew nazwie nie jest chmielowy. Wwąchuję się i wwąchuję i czuję tylko delikatny zapach słodu. I tu już na sto procent jest podobnie. W ten sam sposób słodko, tylko mniej intensywnie. Jeżeli chodzi o smak, to Chmielowy zdaje się wodnisty. Niby jest goryczka, ale to trochę za mało. Na pewno jest pijalne. Dobre na upały. Amber chmielowy bardzo kojarzy mi się z Kujawiakiem opisanym jakiś czas temu Pod Płotem.
I czas wybrać zwycięzcę. Decyzja nie była prosta. Żaden z uczestników pojedynku jednoznacznie nie zdominował oponenta. Jednak laur konsumenta Degustacji pod Płotem trafi do Ambera Natur. Dlaczego? Piwo jest konkretniejsze, mniej wodniste, ma więcej do zaoferowania w smaku. Mimo słodkiego charakteru, podeszło mi. Co nie zmienia faktu, że pewnie wrócę jeszcze kiedyś do Ambera Chmielowego.
Na początek Amber Natur. Piana zniknęła w moment. Z resztą nie ma czego żałować, nie była obfita, złożona z dużych oczek. Całkiem intensywny, słodki. Owocowo-miodowy. Muszę przyznać, że spodobał mi się. Za tym wszystkim chowa się jednak jakaś nieprzyjemna nuta. Smak jak aromat, słodki. Lekka goryczka na finiszu. Wysycenie jest bardzo przyjemne. Nie przeszkadza, wyostrza smak. Jak ostatnio je piłem parę miesięcy temu, było płytsze, mniej złożone. Nie wiem czy to możliwe, że dojrzało w puszce (warka do 21.08.2013 r.). Całość pozytywna. Sprawdźmy, co kryje w swojej zbroi Amber Chmielowy.
Piana bardzo podobna do poprzednika. Może ciut mniejsze pęcherzyki i bardziej trwała. No i oblepia szkło Jednak nie podobna. Aromat za to zdecydowanie mniej intensywny. Wbrew nazwie nie jest chmielowy. Wwąchuję się i wwąchuję i czuję tylko delikatny zapach słodu. I tu już na sto procent jest podobnie. W ten sam sposób słodko, tylko mniej intensywnie. Jeżeli chodzi o smak, to Chmielowy zdaje się wodnisty. Niby jest goryczka, ale to trochę za mało. Na pewno jest pijalne. Dobre na upały. Amber chmielowy bardzo kojarzy mi się z Kujawiakiem opisanym jakiś czas temu Pod Płotem.
I czas wybrać zwycięzcę. Decyzja nie była prosta. Żaden z uczestników pojedynku jednoznacznie nie zdominował oponenta. Jednak laur konsumenta Degustacji pod Płotem trafi do Ambera Natur. Dlaczego? Piwo jest konkretniejsze, mniej wodniste, ma więcej do zaoferowania w smaku. Mimo słodkiego charakteru, podeszło mi. Co nie zmienia faktu, że pewnie wrócę jeszcze kiedyś do Ambera Chmielowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz