I obiecana kontynuacja recenzji piw z browaru Lwówek. Dzisiaj Wrocławskie i Lwówek Wiedeński. Pierwsze to pils o 10 procentowym ekstrakcie. Drugie, jak sama nazwa wskazuje, to lager wiedeński. Zobaczmy, czy któreś z nich dorówna Lwówkowi Belgowi.
Jak widać na zdjęciu piana niska, szybko opadła do milimetrowego kożuszka, ale kufel zdążyła oblepić. Zapach to głównie żelazo z lekkimi warzywami w tle. Później pojawiła się jeszcze nutka zawilgoconej piwnicy. Nic przyjemnego. W smaku jest trochę lepiej. Również czuć metal, co potwierdził test skórny. Za to na plus zasługuje goryczka. Jest wyraźna, ale nie przytłaczająco mocna. Całość okrasza delikatny kwasek. A i bym zapomniał, wysycenie zdecydowanie zbyt wysokie. Podsumowując, Wrocławskie ma parę błędów, ale da się wypić. Warka do 06.09.13.
Teraz czas na Lwówka Wiedeńskiego. Piana złożona jest z większych pęcherzyków niż u poprzednika, również opadła szybko i oblepiła szklankę. Kolor bardzo ładny, jak to przypadku lagerów wiedeńskich. Zapach to nic nadzwyczajnego. Delikatny i słodowy. Nie różni się wcale od koncernowych lagerów. Teraz smak. Pierwszym, co rzuca się na język są palone nuty i goryczka. Jednak paloność zniknęła po pierwszym łyku, została tylko goryczka. Szkoda. Co zaskakująco mimo słodowego charakteru aromatu, nie wyczuwam go wcale w smaku. Może goryczka odpuści za parę łyków? No i rzeczywiście, goryczka odpuściła. Pojawiła się słodka słodowa nuta. I chyba w tej wersji Lwówek Wiedeński najbardziej mi smakuje. Jest słód, jest goryczka. Szkoda, że nie ma już zupełnie tej paloności z pierwszego łyku. Warka do 02.09.13.
I standardowo kilka przemyśleń na koniec. Wrocławskie nie zaskoczyło niczym. Jest goryczka i jest też parę błędów, które dyskwalifikują je z ponownego zakupu. Za to Lwówkowi Wiedeńskiemu nie można odmówić tego, że jest piwem interesującym. Wyszedł z niego taki potwór Frankensteina złożony z trzech różnych ciał, palonego, goryczkowego i słodowego. Mi najbardziej do gustu przypadło jego trzecie wcielenie. Jestem ciekaw jak wypadają inne warki. Na pewno to sprawdzę.
I standardowo kilka przemyśleń na koniec. Wrocławskie nie zaskoczyło niczym. Jest goryczka i jest też parę błędów, które dyskwalifikują je z ponownego zakupu. Za to Lwówkowi Wiedeńskiemu nie można odmówić tego, że jest piwem interesującym. Wyszedł z niego taki potwór Frankensteina złożony z trzech różnych ciał, palonego, goryczkowego i słodowego. Mi najbardziej do gustu przypadło jego trzecie wcielenie. Jestem ciekaw jak wypadają inne warki. Na pewno to sprawdzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz