Tak się jakoś złożyło, że drugi dzień z rzędu będę degustował piwo brytyjskie. Ponadto Spitfire, tak samo jak wczorajszy Suffolk Springer, jest piwem, które coś świętuje. Coś, a dokładnie bitwę o Anglię, której symbolem na potrzeby piwa stał się myśliwiec Spitfire. Nie ma co zapychać posta dobrze znanymi informacjami i ciekawostkami dotyczącymi samej bitwy jak i maszyny. Przejdźmy od razu do degustacji.
Spitfire jest herbaciany, rubinowy, idealnie przejrzysty. Piana objętością ani trwałością nie powaliła. W aromacie niepodzielnie rządzą owoce, trudno coś spod nich wydobyć. Smak wytrawny. Jest ta charakterystyczna gładkość na języku znana ze stoutów. Goryczka średnia, pozostająca na języku. Owocowość z aromatu bardzo słabo wyczuwalna. I do tego Spitfire wydaje się być lekko pikantny przy przełykaniu. Nie jest to na pewno kwestia wysycenia czy też gryzącego alkoholu. Teraz kilka słów o oprawie. Dedykowany kapsel, który ma przypominać zdobienia Spitfire'ów. Poniżej kapsla jest niebieska krawatka, ozdobiona napisem "The BOTTLE of BRITAIN", czyli butelka Brytanii albo butelka o Brytanię. Jest to trawestacja "The BATTLE of BRITAIN", znanej u nas bardziej jako bitwa o Anglię. Jako, że jestem fanem zabaw językiem i humoru lingwistycznego, bardzo ten zabieg przypadł mi do gustu. Front pominę, bo dobrze go widać na obu zdjęciach. Przeglądając kontrę poznajemy nie tylko historię Spitfire'a, ale także dowiadujemy się co powinniśmy czuć. Czyli kupując to piwo dostajemy także mini-kurs sensoryczny, bez wydawania milionów, ba nawet bez odpalania YouTube'a.
Podsumowując, Spitfire z browaru Sphepherd Neame bardzo mi smakował. Trudno się do czegoś przyczepić. Właściwie to piwo kupiło mnie już w sklepie grą słów znajdującą się na krawatce. Wydaje mi się, że jest to piwo programowe, piwo manifest, jeżeli chodzi o browarnictwo brytyjskie. Polecam, tym bardziej, że nie jest specjalnie trudno je dostać. Ja swój egzemplarz kupiłem w Almie w promocyjnej cenie 7,50 zł.
Podsumowując, Spitfire z browaru Sphepherd Neame bardzo mi smakował. Trudno się do czegoś przyczepić. Właściwie to piwo kupiło mnie już w sklepie grą słów znajdującą się na krawatce. Wydaje mi się, że jest to piwo programowe, piwo manifest, jeżeli chodzi o browarnictwo brytyjskie. Polecam, tym bardziej, że nie jest specjalnie trudno je dostać. Ja swój egzemplarz kupiłem w Almie w promocyjnej cenie 7,50 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz