Oj dawno Pod Płotem nie było wspominkowego tekstu na temat jakiegoś "belga" pitego przeze mnie przed laty, podczas wycieczki do Belgii. W ramach cyklu Sentymentalnie wypiłem już parę piw i żadne nie sprostało moim oczekiwaniom, różniły się znacznie od tych pitych przez 16-letniego mnie.
Dzisiaj piwo, które nie jest tak mocno obciążone moimi oczekiwaniami jak było Leffe czy chociażby Westmalle. Hoegaarden miało o tyle szczęście, że podczas mojego pobytu w Belgii kompletnie mi nie smakowało.