Wracam z wakacji to wypadałoby jakimś mocnym akcentem powrócić do blogowania. Wpatruję się właśnie w gustowną czerń etykiety Happy Crack, piwa będącego wynikiem współpracy PINTY i Pracowni Piwa z okazji otwarcia firmowych pubów tych dwóch browarów.
Przekręcam butelkę w poszukiwaniu składu, jakiejś chwytliwej dykteryjki albo chociaż danych o zawartości alkoholu i ekstrakcie. I znajduję zdawkowe: "Pół litra horroru w gatunku Black Sahti". Przyzwyczaiłem się do bardziej rozbudowanych anegdotek na etykietach. Za to na skład nie ma co narzekać. Jest wędzonka, amerykański chmiel, pędy sosny, jałowiec w dwóch odsłonach (owoce i gałęzie), a całość przefermentowały fińskie drożdże piekarskie. Po lekturze takiego składu nasuwa się jedno pytanie. Jak to może smakować? Jest tylko jeden sposób, żeby się o tym przekonać.