Doctor Brew, Sunny Ale
Doctor Brew mimo, że działa od niedawna to już zaskarbił sobie kamienne serca browar.bizowej loży szyderców. Powodów było kilka... W tym miejscu powinienem jakiś przytoczyć, ale części nie zrozumiałem, a reszty zapomniałem. Brzmi to jak fragment mojej biografii dotyczący podstawówki. Wracając, etykieta ładna, minimalistyczna, wpisuje się w ten nowoczesny trend zrywający z herbami, zamkami, tradycją i warzeniem z chmielu. Pod gołym kapslem (świetna nazwa dla multitapu, zaklepane) chowa się średnio intensywny aromat amerykańskich chmieli. Zaliczyłbym go do tych multiwitaminowych z dodatkiem żywicy. Jest okej, mógłby być jedynie ciut gęstszy. Piana średnia, opada dosyć szybko, ale milimetrowy kożuszek towarzyszył mi do końca. Barwa weizenowa. Pierwszy łyk i ciche "oj" wychodzi z moich ust. Goryczki w Sunny Ale nie brakuje, ale gdzie jest słodowa kontra? No właśnie nie ma. Przez to piwo wydaje się odrobinę płaskie, jednowymiarowe i, co zaskakuje, pijalne. Idealne na słoneczny niedzielny poranek, do wypicia na raz, przy sporym bólu głowy.